DLACZEGO NIE CHCĘ WYCHOWYWAĆ TYRANA.

Honor rodziny i zachowanie twarzy są alfą i omegą. Niewyróżnianie się i nieobrzucanie błotem nazwiska rodziny to pierwsze przykazania bałkańskiej edukacji. Koniec z tym, mówi Filloreta i wychowuje swojego syna w zupełnie inny sposób, niż sama to doświadczyła.

Autor: Filloreta Bennett, zdjęcia: Zoe Opratko

Filloretta
Foto: Zoe Opratko

Kiedy uciekliśmy przed biedą, miałam trzy lata. Byliśmy uchodźcami ekonomicznymi. Moi rodzice bali się, że w nowym kraju zapomnimy, że jesteśmy dziećmi z Kosowa i przez to stracimy naszą kulturę, tradycje i zwyczaje. Zasadniczo kultura albańska jest pod wieloma względami podobna do innych krajów bałkańskich, dlatego też w tym artykule bedzie mowa ogolnie o bałkańskiej edukacji i jej problemach.

Dlaczego o problemach? Cóż, zdałam sobie z tego sprawę dopiero wtedy, gdy sama zostałam matką. Dopiero odkąd mam do czynienia z wychowywaniem własnego syna, dostrzegam wszystkie te edukacyjne nadużycia, przez które ja i wiele innych bałkańskich dzieci musiało cierpieć. Dzieci nie powinny bać się swoich rodziców (zwłaszcza ojców), aby nauczyć się, co oznacza szacunek. Nie muszą być manipulowane powiedzeniami typu "Jeśli nie robisz tego, co ja chcę, nie jesteś dobrym dzieckiem". Co najważniejsze, dzieci nie powinne być stawiane w pozycji odpowiedzialnej za harmonijne stosunki całej rodziny. Jeśli my, dzieci, funkcjonowaliśmy, to wszyscy funkcjonowali. I to właśnie do tych nadużyć się odnoszę. Do nadużyć, które dostrzegam w różnych sytuacjach od dziesięciu lat.

Wymuszona uległość

Dlaczego nie przywitasz się z ciocią? Dlaczego nie pocałujesz wujka na powitanie? Zawsze byłam zmuszana do przytulania wszystkich krewnych, niezależnie od tego, czy ich znałam, czy nie, lub dawania im buziaków w policzki, tylko po to, aby moi rodzice mogli z dumą powiedzieć: Tak, moje dzieci wiedzą, jak się zachować i komu oddać szacunek.

Raz odmówiłam pocałunków i uścisków, za co zostałam pobita po powrocie z wizyty u rodziny. Dlaczego? Bo nie okazałam szacunku innym - w końcu zawsze muszę słuchać rodziców i okazywać szacunek starszym. Tak wpajano mi, podobnie jak wielu innym dzieciom z Bałkanów, od najmłodszych lat. Ale nikogo nie interesował fakt, że jako dziecko byłam zmuszana do bycia miła i uprzejma, ponieważ musiałam, a nie dlatego, że chciałam. Wymuszony i fałszywy szacunek, ale także ta "uległość" wobec starszych, mężczyzn, a także kobiet, jest po prostu nie prawidlowa! Uczysz swoje dziecko, że jest coś warte tylko wtedy, gdy jak dorośnie, bedzie gnębic innych i – miejmy nadzieje – bedzie mialo odpowiednią płeć.

Po raz pierwszy zdałam sobie z tego sprawę, gdy miałam około 18 lat. Kiedy nie mogłam już dłużej znieść postrzegania siebie jako bezwartościowej, nieważnej i przedmiotowej. Wtedy też udało mi się wyrwać z tego schematu, ale tylko na cztery miesiące. Ze względu na bałkańskie wychowanie, zawsze miałam silne poczucie winy, a potem znów się podporządkowywałam. Nauczono mnie również, że muszę utrzymać rodzinę razem, dając dobry przykład i zawsze będąc przy nich, niezależnie od tego, czy było to dla mnie dobre, czy nie. W pewnym momencie ciążyła na mnie taka presja, że wierzyłam, że jestem odpowiedzialna za to, byśmy funkcjonowali jako rodzina. Nauczyłam się więc odkładać swoje potrzeby na bok, a nawet lepiej, postrzegać potrzeby rodziców jako swoje własne.

Dzieci na Bałkanach muszą ponosić odpowiedzialność w bardzo młodym wieku i muszą funkcjonować. Pomagając w gospodarstwie domowym, opiekując się młodszym, ale także starszym rodzeństwem. Ponadto musieliśmy zrekompensować braki w wykształceniu naszych rodziców, wykonując biurokratyczne czynności, takie jak składanie wniosków. Nie mieliśmy czasu cieszyć się dzieciństwem i od początku byliśmy obciążeni ciężarem odpowiedzialności.

Filloretta
Foto: Zoe Opratko

Twardzi mężczyźni, grzeczne dziewczynki

Przez długi czas myślałam, że to normalne, że moje wychowanie obejmowało przemoc fizyczną. Nie widziałam też powodu, by z kimkolwiek o tym rozmawiać. Kiedy miałam 16 lat, miałam szczęście pójść do szkoły w Wiedniu. Tam po raz pierwszy zaprzyjaźniłam się z innymi młodymi ludźmi, którzy również pochodzili z Bałkanów. Wreszcie moglam otwarcie porozmawiac o tym, co sie dzieje w domu. Bez wstydu mogłam zwierzyć się przyjaciółce ze wszystkiego, czego doświadczyłam. Większość dziewcząt i ich rodzeństwa doświadczyła tego samego, co ja. Uczono nas ciszy, posłuszeństwa, odpowiedzialności za młodsze rodzeństwo, ale też za całą rodzinę. Nie miałyśmy długiego dzieciństwa, nie, chłopcy też musieli się wcześnie nauczyć, co to znaczy być dorosłym mężczyzną, który może sprawować władzę nad młodszymi chłopcami, ale też dziewczynkami czy kobietami.

Chłopców uczy się, że emocje są słabością, na przykład karząc ich za płacz lub bijąc ich, aby mieli "prawdziwy powód do płaczu". W ten sam sposób są zastraszani - nawet przez starszych - gdy okazuja czule emocje i wspolczocie wobec innych. Wtedy zwykle pojawia się powiedzenie: "Nie masz jaj. Czy stałeś się teraz kobietą, czy dlaczego jesteś takim mieczakiem?".

Wielokrotnie obserwuję, jak mężczyźni mają lekceważący stosunek wobec swoich dzieci. Doświadczyli tego od własnych ojców i teraz sami to robią. Wpadają w to błędne koło, ponieważ, co zrozumiałe, nie jest łatwo zakwestionować wszystko, co się wie i zrobić to inaczej. Przyznanie się przed samym sobą, że rodzice zrobili coś złego, jest moim zdaniem jeszcze trudniejsze na Bałkanach. Jest to trudne, ponieważ chcemy zaprezentować szczęśliwą, dobrze funkcjonującą rodzinę światu zewnętrznemu. Dla mojej matki i ojca do dziś bardzo ważne jest to, co myślą o nas inni krewni. Tak wiele emocji było tłumionych tylko po to, by nikt nie mówił o nas źle.

Dziewczynki natomiast uczone są jak prowadzić dom, jak gotować, jak się zachowywać i jak szanować przyszłego męża, teściową, teścia i całą rodzinę przyszłego męża. Nie chodzi nawet o okazywanie sobie szacunku. Nie, chodzi o to, by trzymać głowę nisko i mieć nadzieję, że przyszły mąż, teściowa lub cała rodzina pozwolą od czasu do czasu na odrobinę swobody. Uczą się, że nie mają nic do powiedzenia, chyba że udzielono im głosu. Zasadniczo my, dziewczynki, jesteśmy wychowywane na niewolnice, którym nie wolno mieć wolnej woli.

Jeśli jako dziewczynka zostaniesz nauczona, aby okazywać szacunek mężczyznom i zawsze akceptować miejsce, które jest stosunkowo niższe w hierarchii, będziesz miała naprawdę trudno, aby stanąć w swojej obronie jako dorosła kobieta. Uczysz się szanować innych poprzez strach i niepokój, ponieważ nie chcesz ponieść konsekwencji, ale nigdy nie nauczysz się cenić i szanować siebie.

Filloretta
Foto: Zoe Opratko

Nikt nie powinien wiedzieć o problemach

Kiedyś pokłóciłam się z tatą, nie byłam już wtedy taka mała, miałam 16 lat. Zwierzyłam się mamie, że zakochałam się w chłopaku. Poszła z tym do mojego ojca, ponieważ martwiła się, że stracę dziewictwo - jedyną rzecz, która wydaje się czynić kobietę wartościową. Lepiej więc było, jeśli dostałam za to reprymendę i w ten sposób, jej zdaniem, opamiętałam się. Nakrzyczałam na ojca. Nazywa się to dojrzewaniem, ale ja nazywam to odwagą, by stanąć w swojej obronie. Ale moja matka martwiła się tylko o to, co pomyślą o nas inni, jeśli usłyszą moje krzyki na korytarzu. Nikt nie powinien wiedzieć o naszych problemach w rodzinie. Wizerunek normalnej i zdrowej rodziny z zewnątrz był ważniejszy niż wszystkie problemy, które musieliśmy rozwiązać. Honor rodziny i zachowanie twarzy to alfa i omega. Nie wyróżniać się i nie plamić imienia rodziny to pierwsze przykazania bałkańskiej edukacji.

Odkąd mam syna, jestem za łamaniem tych wzorców edukacyjnych. Ale aby to zrobić, muszę nauczyć się sama - i robię to każdego dnia - czym właściwie jest zdrowe rodzicielstwo. Robię to, wymieniając się pomysłami z innymi matkami i rodzicami, czytając i czytając poradniki dla rodziców, ale także po prostu zastanawiając się nad tym, jak wyglądało moje wychowanie i co mogło być w nim lepsze.

"Twój syn nie jest prawdziwym Albańczykiem. Sposób, w jaki wychowujesz swoje dziecko, sprawi, że stanie się gejem. Dlaczego wychowujesz go na mięczaka? Uczysz go niewłaściwych wartości. Wykorzeniłaś swoje dziecko. Dlaczego wychowujesz swoje dziecko na Austriaka?" to zdania, które słyszałem od moich krewnych, bliskich, a nawet przyjaciół. Ale ja nie widzę żadnego problemu w tym, że mój syn może być gejem lub zbyt „kobiecy“, dlaczego więc ty? Wygląda na to, że każdy chce, aby jego problemy były moimi przy każdej okazji.

Chcę, żeby mój syn żył w zgodzie ze swoją miękką stroną.

Po prostu nie chciałam i nie chcę używać toksycznych metod wychowawczych, by zrobić z mojego syna tyrana. Głównym punktem bałkańskiej edukacji jest to, że rodzina jest wszystkim i że bez rodziny nie jesteś nic wart. Ale aby mieć wartość w tej rodzinie, musisz spełniać wszystkie jej potrzeby i oczekiwania. Najlepszą strategią egzekwowania tego jest praca ze strachem, przemocą, poczuciem winy i manipulacją.

Mój syn - dlatego tak bardzo go kocham - zapytał mnie kiedyś: "Dlaczego mam kogoś szanować, jeśli ta osoba nie może szanować mnie? To, że jestem dzieckiem, nie oznacza, że nie zasługuję na szacunek!". Muszę przyznać, że nawet dzięki mojemu synowi jestem świadoma wzorców i błędów, których sama nie byłam świadoma.

Obserwowałam rozwój mojego syna od jego narodzin i bardzo wcześnie wiedziałam, że to dziecko jest pełne uczuć, empatii i miłości. Dlatego świadomie zdecydowałam się nie korzystać z rodzicielstwa, którego doświadczyłam. Dla mojego syna chciałam czegoś innego. Chciałam i nadal chcę, aby znał swoje emocje. Chcę, aby mógł doświadczyć łagodniejszej strony.

Mój syn wpadł kiedyś na pomysł pomalowania sobie paznokci, gdy miał zaledwie osiem lat. Malując je na różowo (bo to jego ulubiony kolor), tłumaczyłam mu, jak bronić się przed głupimi komentarzami. Kiedy wrócił wieczorem, powiedział z dumą: "Kilkoro dzieci próbowało mi dokuczać, a nauczycielka również patrzyła sie na mnie dziwnie, ale powiedziałem im, że na lakierze do paznokci nie jest napisanie, że lakier do paznokci jest tylko dla dziewcząt, więc ja też mogę go nosić. I podoba mi się to".

Filloretta
Foto: Zoe Opratko

Kilka dni później pojechaliśmy z tymi pomalowanymi paznokciami do moich rodziców. Moja mama była zszokowana. Martwiła się, że jest gejem i bardzo się na mnie zezłościła. Obawiała się, że moje wychowanie pozbawi go męskości. Musiałam rozmawiać z nią o tym przez długi czas i kilka razy wyjaśniłam jej, że uważam, że dzieci powinny dorastać swobodnie i bez zbędnych zakazów i surowości. Minęło sporo czasu, zanim moja matka nauczyła się akceptować moje wychowanie i naprawdę starała się wprowadzać je w życie, gdy mój syn był z nimi.

Krewni często mówili mi, że mój syn jest zbyt miękki dla tego świata, że nigdy nie będzie mnie szanował z powodu mojego wychowania i że to moja wina, jeśli nie zostanie prawdziwym Albańczykiem. A co najgorsze, nigdy nie pozna swoich korzeni. Ale wielu z tych ludzi nie wie, co czyni człowieka tym, kim jest. Ani pochodzenie, ani korzenie, ani nawet język. Prawdziwy człowiek zna swoje potrzeby, uczucia, potrafi postawić się na miejscu tych, którzy go otaczają, a przede wszystkim wie, jak radzić sobie ze swoimi emocjami.

Przełamywanie starych schematów

Kiedyś kuzynka powiedziała mi: "Myślisz, że jesteś lepsza od nas, bo wychowujesz syna inaczej niż my". Uśmiechnęłam się na to i powiedziałam: "Nie, po prostu nie mam ochoty wychowywać tyrana. Chcę, by nauczył się, że kobiety mają taką samą wartość jak mężczyźni. Chcę, by nauczył się, że przede wszystkim jest tak samo wartościowym małym człowiekiem. Ale nie chcę też, by w pewnym momencie stanął przed autorytetem i stał się całkowicie mały tylko po to, by go tolerowano. Czy to w pracy, czy w życiu prywatnym. Ważne jest dla mnie, aby był doceniany za to, kim jest i nie musiał udawać, aby być akceptowanym. "Cieszyłam się" bałkańskim wychowaniem i dziś nie mogę zbliżyć się do żadnego faceta z Bałkanów bez popadania w wyuczone schematy: przynależność do mężczyzny, pretensje do niego o wszystko i wyrzucanie własnej wartości za burtę. Byłam pierwszą osobą w moim otoczeniu, która przełamała te stare wzorce wychowania - i czasami nadal trudno jest działać właściwie. Ja też czasami zachowywałam się jak moi rodzice. Co prawda bez przemocy fizycznej, ale mam tendencję do bycia choleryczką, gdy jestem przytłoczona, a to nie przynosi dziecku nic dobrego.

Dla mnie nie chodzi o bycie doskonałą. Chodzi o refleksję i rozróżnienie między częścią mojego wychowania, która należy do mnie, a częścią, której nauczyli mnie moi rodzice. Co było dla mnie dobre w moim ówczesnym wychowaniu, a co nie? Gdzie nadal cierpię z tego powodu i jak mogę przełamać ten wzorzec? To nie jest kwestia zaprzeczania własnej kulturze. Uwielbiam kulturę bałkańską, muzykę, naszą historię, jedzenie i to wspólne siedzenie, gotowanie dla innych i bycie gościnnym. Ale nie dlatego, że muszę, ale dlatego, że chcę. Chcę móc to wybrać bez strachu, że inaczej nie zostanę doceniona. ●

 

Filloreta ma 35 lat, albańskie pochodzenie, jest pracownikiem społecznym i trenerką integracji oraz interesuje się feminizmem intersekcjonalnym.

Anmelden & Mitreden

14 + 6 =
Bitte löse die Rechnung